Nie sprzedaje się marzeń.❤️🩹
Rok 1971. Sly Stallone stoi przed 7-Eleven, czyli tamtejszą Żabką.
Nie ma kasy na żarcie. U jego boku jest tylko ukochany szczeniak Butkus.
Obaj są wychudzeni. Obaj są głodni. Mieszkają w nędznym pokoju nad stacją metra, gdzie jedynym udogodnieniem są popierdzielające żwawo karaluchy.
Sly sprzedaje swojego psa, jakiemuś kolesiowi za 40 dolców.
Kiedy odchodzi sprzed sklepu ryczy. Wielki facet, a ryczy jak dziecko. Czuje się jak g… Czuje, że wszyscy, którzy mu mówili, że jest głupi, że nic nie osiągnie, mieli rację.
xxx
W trakcie porodu Stallone’a wyciągano kleszczami. I jak to bywa w publicznych szpitalach lekarz przeciął mu nerw twarzowy. Sly, ma do dzisiaj częściowy paraliż wargi, podbródka i połowy języka. Do tej pory mówi lekko sepleniąc.
Dzieciństwo? Straszne.
Jak ktoś jest chłopakiem, to pamięta takich ziomeczków z których śmiali się wszyscy. Zawsze w grupie był jeden taki. I Sly był takim najgorszym ogniwem. Kolesie napierdzielali się z tego jak wyglądał. Jak mówił. I nazywali „Sylvia”. Read More »
Reposted from abendlied